piątek, 22 listopada 2013

Barok - Vivaldi

Barok.
Ciekawy okres w muzyce. Działali wtedy wielcy kompozytorzy. Pojawiły się nowe formy muzyczne. Mówiliśmy o tym na zajęciach.
Posłuchajmy kilku utworów z tej epoki. Utworów które są wspaniałym przykładem muzycznych obrazów, ilustracji. Mam tu na myśli oczywiście cykl koncertów Antonio Vivaldiego "Cztery pory roku"

Antonio Vivaldi stworzył to dzieło pod wpływem lektury sonetów.

Koncert nr 1 E-dur "Wiosna" RV 269
Wiosna już nadeszła i ptaki wesoło
Radosną swą pieśnią wieszczą jej przybycie;
Zefir łagodnym tchnieniem fale toczy wkoło
Potoków, co rwą bystro, skąpane w błękicie.
 
Błyskawice i grzmoty, które w krąg słyszycie,
Wysłano, by ogłosić nowej wiosny tchnienie;
Ptaszęta przerywają zimowe milczenie,
Znowu śpiewem swym dzwoniąc na podniebnym szczycie.
 
I wnet się rozchodzi nad pola i drzewa
Szmer kwiatów, traw i liści w noworodnej pysze,
Kózka drzemiąc na słońcu gnuśnie się wygrzewa;
 
Wiejska kobza ją do snu łagodnie kołysze.
Pasterz nimfę porywa, a w tańcu im śpiewa
Wiosna, zaglądając w lśniących oczu ciszę.  


Koncert nr 2 g-moll "Lato" RV 315
W pełni lata, gdy słońce wysoko w zenicie
Ludzie i stada więdną od spiekoty.
Kukułka zakuka i ptasie zaloty
Turkawek i szczygłów budzą leśne życie.
 
Zefirek powiewa, lecz wnet go wypiera
Boreasz swarliwy i rusza swą drogą.
Na łące pasterz nagle zdjęty trwogą
Przeczuwa wichurę i w niebo spoziera.
 
Porzuca odpoczynek, zrywa się po chwili,
Z niepokojem czeka błyskawic i grzmotów.
A muchy tną natrętnie i wirują rojem.
 
Tak, pasterz zna przyrodę, instynkt go nie myli:
Już niebo błyska, piorun walić gotów
I grad łamie zboże, co na polu stoi.


Koncert nr 3 F-dur "Jesień" RV 293
Tańcami i śpiewem świętują wieśniacy
Radość z pomyślnego na swych łanach zbioru.
Wielu z nich się z Bachusem zadawszy po pracy,
W sen zapada, nie bacząc na rozmach wieczoru.
 
Porzucają zajęcia, tańczą i śpiewają,
Na co rześkie powietrze skutecznie nakłania,
Zaproszenia jesieni skwapliwie słuchają,
Ciągnąc huczne zabawy choćby do zarania.
 
Myśliwy, dzierżąc strzelby, wyrusza świtaniem,
Trop w trop dąży, nie dając wymknąć się zwierzynie,
Co umyka zaszczuta psów i rogów graniem.
 
Nim nagonka wyruszy, zwierzyna łan minie,
I choć łowczy się czasem błaźni pudłowaniem,
To zmęczona ucieczką, osaczona – ginie.



Koncert nr 4 f-moll "Zima" RV 297
Przemarzłym mną miotają przenikliwe chłody,
Wiatr pędzi tumany, zrywa nawałnice,
Przytupując szybko przebiegam ulice
Zaciskam zęby, zgrzytam, tęsknię do zagrody.
 
Gdziem przy łagodnym ogniu pędził błogie chwile,
Gdy na zewnątrz ziąb trzymał, deszcz zacięty padał.
Drobne kroki na lodzie kruchym lekko stawiam,
Boję się ślizgawicy, nie upaść się silę.
 
Wszystko na nic, padamy, młody czy też stary
Zaraz zrywa się, biegnie gnany wichrów zgrają;
Wokół zdradliwe trzaski lodu wciąż słyszymy.
 
Byle prędzej do domu. Lecz i tu przez szpary
Sirocco i Boreasz w walce docierają,
Byśmy nie zapomnieli o potędze zimy. 


1 komentarz: